Kocie przyjaźnie

Wspominałam Wam kiedyś, że koty, i w ogóle zwierzęta, przywiązują się do siebie, przyjaźnią się, pomagają sobie wzajemnie, opiekują się sobą itd. Obserwacja takich zażyłych relacji to fantastyczna sprawa. Miała już nie jedną okazję się im przyjrzeć i mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele takich obrazków.

Luluś i jego kumple (zdjęcie pani Małgosi)


Julek i Jogi (zdjęcia pani Ireny)


Franuś i Melania (zdjęcia nadesłane z nowego domu)


Czy serce nie rośnie, prawda?!

Na szczęście coraz częściej zdarzają  się adopcje „podwójne” lub adopcje „do towarzystwa”. Coraz więcej osób wie, że zwierzaki lubią mieć kogoś obok siebie, że we dwójkę lepiej znoszą nieobecność właścicieli. Bardzo mnie to cieszy.

A przyjaźnie te mogą być bardzo różne – nie tylko „w ramach jednego gatunku”.
Oto dowody na to, jak dobrze może żyć pies z kotem ;)


Pusio z kolegą (zdjęcie właścicielki)



Rysio z pieskiem (zdjęcie pani Moniki)



Miecio z przyjacielem (zdjęcie właścicielki)



I Luluś z kolegą (zdjęcie pani Małgosi)


Ale koniecznie muszę Wam też wspomnieć o jednej naprawdę wyjątkowej przyjaźni.

Mieliście okazję już poznać moją przyjaciółkę Izę, która w licealnych czasach miała ukochanego kociaka Rudzika. Rudzik mieszkał sobie w domku na wsi, chętnie wychodził na podwórko, gdzie, niestety, polował na biedne ptaszki. Ale ten wątek zostawmy.

Miał też Rudzik jednego swojego ulubionego ptaszka, nieco większego, na którego nie polował, a jedynie z wielkim upodobaniem mu, a właściwie jej, się przyglądał, przesiadując każdego poranka przy płocie sąsiada. Jak zahipnotyzowany wzdychał i pomiaukiwał Rudzik do swojej ukochanej wybranki serca – złotopiórej kurki nioski…

To nie żart! Tak było! Musicie uwierzyć na słowo, bo zdjęcia się nie zachowały. A przyjaźń trwała kilka miesięcy.

Aż wreszcie Rudzik postanowił poczynić kolejne kroki w celu zacieśnienia więzów.
Udał się na sąsiednie podwórko i nikt nie wie, jakim sposobem, przyprowadził swą wybrankę na swój plac.

No to teraz sobie wyobraźcie minę Izy, kiedy zobaczyła Rudzika siedzącego w ogrodzie i wpatrzonego w stojącą obok kurę sąsiada…

I na koniec spróbujcie sobie jeszcze zwizualizować minę sąsiada, który w poszukiwaniu kury przyszedł do Izy i usłyszał od niej, że kura została uprowadzona przez kota…

No… to tyle o przyjaźniach na dziś!


Biszkopt i Kicia (zdjęcie pani Sandry)

Komentarze