"Dokocenie"

Co kryje się za tym tajemniczym terminem? Na pewno większość z Was doskonale wie. A dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli o „dokocaniu” śpieszę wyjaśnić, że to nic innego, jak znalezienie naszemu zadomowionemu kociakowi drugiego (czy kolejnego, jeśli chcemy mieć więcej futrzaków) kociego towarzysza. 

Stefcio i Nikuś - idealnie dobrana para (zdjęcia nadesłane przez właściciela)

Jogi wita nowego kolegę (zdjęcie pani Ireny)

Koty lubią mieć towarzystwo, zawiązują przyjaźnie, o czym już kilkakrotnie wspominałam, a najlepiej wiedzą Ci, którzy przygarnęli pod swój dach więcej niż jednego mruczka.

Dla kotów niewychodzących, przebywających długi czas w samotności (pod nieobecność właściciela związaną chociażby w wyjściem do pracy) koci kumpel to naprawdę fajna sprawa. 



Rzadko kiedy, choć oczywiście nie jest to wykluczone, zdarzają się koty „silnie terytorialne” tzn. takie, które nie zaakceptują drugiego zwierzaka na swoim terenie. Są to jednak przypadki sporadyczne. Do tej pory w gościńcowej karierze z „adopcji do towarzystwa” wróciły zaledwie dwa kociaki. I niestety jestem przekonana, że brak akceptacji absolutnie nie wynikał z kocich charakterów, a źle przeprowadzonej przez właścicieli akcji „dokocenia”. Kotki wróciły zaledwie po kilku godzinach – w tak krótkim czasie nie sposób ocenić niczego.

A że sprawa ważna, dla komfortu zwierzaków i ich właścicieli, postanowiłam napisać kilka uwag na temat prawidłowego „dokocenia”.

Co zatem powinniśmy zrobić, by dobrać naszemu pupilowi towarzysza?

  1. CZAS – przede wszystkim trzeba dać zwierzakom czas na zapoznanie się z nową sytuacją – miałam do czynienia z przypadkami, gdzie kociaki po jednym dniu spały ze sobą w objęciach i sytuacje, że potrzeba było prawie dwóch tygodni. Kot musi mieć czas na oswojenie się ze zmianami, zaakceptowanie nowej znajomości. To wynika z jego charakteru i robienie czegokolwiek na siłę, na pewno nie wyjdzie nikomu na zdrowie.
  2. IZOLACJA – nowego przybysza warto na początek umieścić w oddzielnym pomieszczeniu. Już sam fakt, że znajduje się w nowym miejscu, jest dla niego stresujący. Potrzebuje chwili, by obejść wszystkie kąty, obwąchać wszystko, znaleźć sobie swoje miejsce. W pierwszym dniu możemy, co najwyżej dać się kociakom przywitać – wystarczy na chwilę postawić transporteterek z nowym domownikiem i pozwolić go obwąchać rezydentowi. Później kociaki izolujemy w oddzielnych pokojach. Zapoznanie z zapachem to i tak bardzo duży krok do zaprzyjaźnienia.
  3. ODDZIELNE MISKI I KUWETY – w przypadku izolacji to sprawa oczywista, ale gdy już zdecydujemy się umieścić koty w jednym pomieszczeniu, niech każdy z nich ma na początku swoją miseczkę i kuwetę (później będą się pewnie nimi wymieniać). Dobrze, aby w pierwszych dniach nowemu kociakowi podać tę samą karmę, którą dostawał wcześniej. Pozwoli nam to uniknąć pokarmowych niespodzianek. Sprawdza się również stosowanie rodzaju żwirku znajomego kotu (ja zawsze w adopcyjnych wyprawkach pakuję trochę tego z używanej przez kota kuwety). Te pozorne drobnostki są niezwykle ważne. Zapewniają zwierzakowi komfort, a nam zaoszczędzają kłopotów.
  4. WYMIANA KOCYKÓW – na drugi dzień możemy dokonać zamiany kocyków czy legowisk. Koty będą miały szansę jeszcze bliżej zapoznać zapachy.
  5. ZAMIANA POMIESZCZEŃ – jeśli po obserwacjach uznany, że jeszcze za wcześnie, by koty konfrontować, spróbujmy zamienić na jakiś czas pomieszczenia, w których przebywają. Wówczas będą miały szansę obwąchać wszystko.
  6. KONFRONTACJA – gdy już zdecydujemy się na bezpośredni kontakt powinniśmy bacznie obserwować zachowanie zwierząt. Syczenie, prychanie, warczenie to sprawa normalna, instynktowna. Interweniujmy tylko wtedy, gdy kociaki zaczną zachowywać się wobec siebie agresywnie (atak).
  7. SPOKÓJ – starajmy się zachować spokój. Koty doskonale wyczuwają nasze emocje.
  8. NOWY NIE JEST NAJWAŻNIEJSZY – nie dajmy absolutnie odczuć naszemu pierwszemu kotu, że przybysz jest dla nas ważniejszy. Koty, jak wszystkie zwierzęta są zazdrosne, a to uczucie na pewno nie sprzyja budowaniu dobrej relacji z nowoprzybyłym.
Poziomka i Fionka (zdjęcia  właścicielki)

Mam nadzieję, że te kilka rad nikogo nie przeraziło ani nie zniechęciło do przygarnięcia pod swój dach kolejnego mruczka. Zapewniam Was, że groźnie wygląda to tylko w opisie. W rzeczywistości najczęściej idzie gładko. No i wszelkie lęki rekompensują takie obrazki:


To komu kolejnego kociaka?

Niech Ci, którzy już mają więcej zaświadczą, jak dobry to pomysł!


Czekam na Wasze komentarze!



Lukrecja i Merci (zdjęcie nadesłane przez właścicielkę)




Komentarze

  1. O, moje kotki na zdjęciu :) Dokocenie było, jak widać, udane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. :) Szczególnie Poziomeczka chodzi za Fionią krok w krok :)

      Usuń
  3. Koteczki mają cudowny dom! Aż serce rośnie, a nam chce się pomagać jeszcze więcej! Poziomka tak się bała, a teraz to prawdziwy przytulak. Bez porównania! Cudownie. Dziękujemy!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz