Witajcie znów!

Dzień dobry, witajcie Moi Drodzy, po tak długiej przerwie!

Ktoś jeszcze na nas tutaj czeka? Jacyś wierni Czytelnicy?

Bardzo Wam dziękuję za sms-y i maile z zapytaniami, czy jeszcze trwamy. Za troskę i słowa otuchy.

Tak, jesteśmy. Niezmiennie ratujemy kociaki, jednak dzięki temu, że napotykamy na swojej drodze coraz więcej osób, którym los zwierząt nie jest obojętny, poszerzamy horyzonty, a co za tym idzie, skalę problemów…

Jest dużo większe wsparcie, ale proporcjonalnie do niego rośnie liczba zwierzaków w potrzebie. 
Taki paradoks! Już wychodzimy na prostą, by ponownie spaść kilka stopni w dół.

Koci sezon się nie skończył. Odbieramy kolejne zgłoszenia. Staramy się nie tracić ducha walki i cieszyć z każdego ocalonego życia, ale prawda jest taka, że ciągniemy resztkami sił.

Wybaczcie skargi, ale takie są fakty.

Przepraszam za milczenie. Wybaczycie? Może głupio się przyznać, ale tak bardzo jestem od dłuższego czasu przytłoczona ilością zwierzęcych nieszczęść, wiadomościami, które napływają z każdej strony, że nie potrafię przelewać myśli "na papier". Wytworzyła się we mnie jakaś czasowa (oby) blokada, wewnętrzny opór… A wena sobie ucięła drzemkę…

Mnie samej bardzo z tym źle. Zbieram się w sobie i próbuję pokonać „przeszkody”, ale nie jest lekko. Trzymajcie za mnie kciuki. Wierzę i chcę, żeby się udało. Chcę do Was wrócić i pisać, jak wcześniej!

Tymczasem ślę zdjęcia słodziaków, które mieszkają w Gościńcu po ostatniej interwencji.

Takie skarby – może ktoś pokocha? Przygarnie?












Komentarze

Prześlij komentarz